Cofnijmy się do samego początku przedsięwzięcia. Zanim zacznie powstawać dom, trzeba znaleźć miejsce. Jak trafiłam na Kryształową Polanę i dlaczego to miejsce na początku raczej nie zachwycało? Przeczytajcie sami.
Jak wyglądał wybór działki i czym kierowałaś się podczas wyboru?
Działka właściwie przyszła do mnie sama. To nie ja ją znalazłam, znalazł ją mój znajomy, a obecnie sąsiad. Ja chciałam znaleźć miejsce z dala od zgiełku, gdzieś na łonie przyrody, żeby była cisza i spokój, a także las, woda niedaleko — to były moje główne kryteria. Nie brałam pod uwagę konkretnej lokalizacji. Gdzieś w Polsce, ale nie wiedziałam, gdzie dokładnie. Myślałam, że może znajdę ludzi, którzy będą chcieli tworzyć eko wioskę, rozmawiałam z ludźmi, którzy mieli podobne plany i oglądałam trochę takich miejsc, ale w tamtym okresie prowadzono dużo dyskusji, ale nic się nie działo, więc postanowiłam, że jak będzie okazja, to kupię działkę sama. Wtedy moi znajomi powiedzieli mi o tym, że jest działka 40 km od Kielc i szukają osoby do kupienia jej części. Działka przeznaczona na sprzedaż miała być podzielona na cztery części, w końcu została podzielona na trzy, więc ja kupiłam jedną część i mam dwóch sąsiadów.Jak wasza działka została znaleziona?
Szukaliśmy działek w okolicach (moim znajomym zależało na lokalizacji w województwie świętokrzyskim) i po jakimś czasie, gdy nie mogli znaleźć nic konkretnego, znajomy sam dał ogłoszenie w lokalnych anonsach. W ogłoszeniu opisał interesujące go kryteria — działka miała być kilkuhektarowa, w spokojnej okolicy, poza wsią, z lasem i wodą w pobliżu. Pani, która chciała sprzedać ziemię pozostałą po gospodarstwie rodziców, sama się do nas zgłosiła. To jest opcja, o której warto pomyśleć, bo ona sama by nie wpadła na to, żeby dać ogłoszenie sprzedaży tego kawałka nieużytków. Takich ludzi może być więcej.Wasza działka była już działką budowlaną, czy trzeba było ją odrolnić?
Nasza ziemia stanowiła część dużej działki, która częściowo była nieużytkami rolnymi, a częściowo lasem. Kiedyś stało tam gospodarstwo, po którym nie ma już śladu, ale dla nas to był plus, ponieważ, po pierwsze było to wówczas siedlisko, dlatego nie trzeba było tego odralniać. Kiedyś już był tam prąd (mimo że było to w latach 50. zeszłego wieku), wiec zakład energetyczny nie mógł odmówić doprowadzenia przyłącza. Jedyny warunek — działka musiała mieć ponad hektar i można ją było od razu zarejestrować jako działkę siedliskową, czyli można było od razu postawić tam dom i budynki gospodarcze. To był duży plus.Czyli najważniejszy aspekt był spełniony. A jak przebiegał i ile trwał sam proces kupna?
Po pierwsze, działkę trzeba było od nowa wyznaczyć. Okazało się, że mimo mapy otrzymanej z gminy, nikt nie wiedział, jak w rzeczywistości przebiegają dokładne granice, brakowało słupków granicznych. Musieliśmy zainwestować w geodetę, który najpierw wyznaczył całą dużą działkę, potem wezwać wszystkich sąsiadów, którzy przy stawianiu słupków granicznych powinni być. Następny krok to wydzielenie z tej dużej działki kawałka, który zamierzaliśmy kupić, i podzielenie go na trzy indywidualne mniejsze działki, więc był to dość długi proces. Następną istotną rzeczą, o której warto pamiętać, było sprawdzenie, jakie zapisy widnieją w księdze wieczystej działki. W naszym przypadku — jak się okazało i o czym sprzedawca nas nie poinformował — na działce ciążyła hipoteka z powodu zalegania właścicieli ze składkami KRUS. Wychodzi na to, że przez przypadek mogliśmy kupić działkę z długiem. Kiedy to wyszło na jaw, umówiliśmy się, że to my spłacimy dług, a właścicielka dostanie za działkę kwotę pomniejszoną o wartość długu. Wszystko doprowadziliśmy do szczęśliwego końca, ale zajęło nam to cały rok. W sumie proces od znalezienia działki do jej zakupu trwał rok.To dość długo. A jak duża jest ta działka?
Działka, którą kupiliśmy ze znajomymi ma około 4,5 ha. Ten obszar podzieliliśmy na mniejsze działki dla nas trojga. To nieużytki z ziemią klasy V-VI, naprawdę słaba ziemia porośnięta w dużej mierze samosiejkami, dlatego też właścicielka nie wpadła na to, że ktoś chciałby ją kupić, bo po prostu to są piachy gdzieś w lesie. A dla nas lokalizacja okazała się ciekawa właśnie ze względu na otoczenie. Gdy będziemy robić ogród czy sad, to ziemię zawsze można użyźnić, stąd też pomysł na ogród permakulturowy. Jednak wartość działki dla przeciętnego rolnika jest rzeczywiście niewielka.A gdy zobaczyłaś działkę po raz pierwszy, to już wiedziałaś, że „to jest to”?
Nie. :) Jak zobaczyłam ją po raz pierwszy, to pomyślałam, że jest dość ciekawym miejscem, natomiast była totalnie zarośnięta i zakrzaczona, także trudno było tam nawet wejść. Zachęciła mnie fajna lokalizacja, dookoła las, a jedną granicę działki stanowi strumyk, natomiast nie było to typowe atrakcyjne miejsce, do którego wchodzisz i mówisz „wow, ja już tutaj się widzę i wiem, jak to będzie wszystko wyglądać”. Niestety przed sprzedażą właściciele wycięli dość brutalnie stary sad, ponieważ chcieli pozyskać drewno na opał. Zabrali pnie, a pozostawili korzenie, karpy, gałęzie i dużo śmieci. Ogólnego porządkowanie zajęło kolejne miesiące pracy. Gdy kupiliśmy działkę na jesieni, to do następnej wiosny tak naprawdę można było zobaczyć i poczuć, że teren się oczyszcza i tchnie nowym życiem.Czyli na początku działka Cię nie ujęła, nie zachwyciła, ale jednak coś sprawiło, że chciałaś tam wracać i nad nią pracować?
Mimo wszystko to było urokliwe miejsce i lokalizacja, która mi odpowiadała. No i coś mnie w tym miejscu zatrzymało, jego energia. Z góry było widać, że działka wymaga sporo pracy, natomiast był spokój, cisza, las, ptaki i czasem jakieś zwierzaki — to pomogło w podjęciu decyzji, która zapadła dość szybko.Pewnie już od samego początku musieliście wynajmować jakieś ekipy do porządkowania działki? A może zajmowaliście się tym sami?
Moja część działki wymagała najwięcej porządkowania, bo to na niej dawniej był sad, a także dużo samosiejek i jeżynowych chaszczy. Wynajęcie ekipy porządkującej naprawdę nie jest proste. Właściwie to nie istnieje coś takiego jak ekipa, która przyjeżdża i sprząta. Jak to mówią, młodzi, którzy chcą popracować, wyjechali ze wsi i już pracują, a ci, którzy zostali, albo mają swoje gospodarstwa, a więc dużo pracy z tym związanej i nie chcą lub nie mają kiedy pracować u kogoś, albo wolą stać pod sklepem i pić piwo za rentę swoich rodziców czy 500+ swoich dzieci. Dużo pomógł mi mój tato, który jest na emeryturze, znalazł jedną osobę z traktorem, jedną czy dwie osoby mieszkające niedaleko, które poza sezonem miały trochę czasu i pomogły przy porządkowaniu terenu. Już na tym etapie konieczne okazało się sporo zaangażowania własnego i rodziny.Trzeba było samemu zakasać rękawy.
Właśnie.
*
Porządkowanie zaniedbanego terenu to pierwsze prace, z którymi trzeba było zmierzyć się przed budową domu — a później potrzeby tylko rosły. Uwierzylibyście, że miejsce, którego właściciel nawet nie ogłaszał, pewny, że nikt nie zechce kupić słabej ziemi w środku lasu, okaże się Kryształową Polaną, na której powstaje niespotykany dom?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz