Po wyborze działki przyszedł czas na zaprojektowanie domu. Jeśli jesteście ciekawi, jak przebiega ten proces — od snucia własnych planów, przez poszukiwania architekta, aż po uzyskanie zgody na budowę w urzędzie — przeczytajcie koniecznie!
Jak wyglądały poszukiwania architekta?
Naturalnie myślałam najpierw o panu Wojciechu Sergiel, bo tak naprawdę dzięki niemu zaczęłam się interesować tym typem domów. Mimo tego zwykle szukam więcej niż jednej osoby, żeby porównać możliwości i mieć wybór, więc dowiadywałam się wśród znajomych i na facebookowych grupach naturalnego budownictwa, kto jeszcze się zajmuje takim tematem. W ten sposób znalazłam w Polsce jeszcze panią Barbarę Wojtkowską.Później, zupełnym przypadkiem, na warsztatach, na których byłam i które nie miały nic wspólnego z budownictwem naturalnym, poznałam Krzysztofa Koziorowskiego. Był jednym z uczestników, a zawodowo — architektem. Rozmowy w kuluarach między innymi zeszły na temat energii kształtów i kształtów domów. Wówczas w ogóle nie myślałam o Krzyśku jako architekcie. Byłam raczej nastawiona na współpracę z panem Sergielem, ale potem, suma sumarum, stanęło na tym, że dom zaprojektował mi właśnie Krzysztof Koziorowski.
Dlaczego?
Ostatecznie stanęło na Krzysztofie, przede wszystkim dlatego, że był najbardziej elastyczny w kwestii mojego pomysłu. Powiedział: powiedz mi, co byś chciała zbudować, a ja ci powiem, czy mogę to zaprojektować i od tego zaczniemy. Pozostale dwie osoby miały jakieś swoje konkretne wizje, do których chciały mnie przekonać.Miałaś jakąś gotową koncepcję czy tylko wiedziałaś, że to ma być kopuła i tyle, a resztę uzgadniałaś z architektem?
Pół roku wcześniej byłam u pana Wojciecha Sergiela, w jego kopule pod Warszawą, i tam rozmawialiśmy o tym, jak zabrać się do projektowania domu. Doradził mi, żebym zrobiła sobie zeszyt marzeń, w którym zacznę opisywać dokładnie moje wizje, co bym chciała i jak bym chciała, jak ma wyglądać mój dom w środku i na zewnątrz, jakie pomieszczenia mają w nim być, co jest ważne, a co mniej ważne. Ogólnie — żebym zrobiła opis na bieżąco, który po pierwsze pomoże mi poukładać to w głowie, a potem będzie przydatny podczas współpracy z architektem, który na podstawie tego opisu będzie mógł zacząć tworzyć projekt.Pan Wojciech Sergiel radził, żebym robiła taki opis przez kilka miesięcy i w tym czasie zmieniała te zapiski, coś wykreślała, coś dopisywała, żebym miała już konkretne pojęcie, o co mi chodzi, zanim zacznę rozmawiać z projektantem. Tak też zrobiłam, dlatego ten proces trwał dosyć długo. Przyznam, że wcześniej zastanawiałam się nad tym, jak bym chciała, żeby wyglądał mój dom, ale nie przyszło mi do głowy, żeby to opisać. Bardzo mi to pomogło i myślę, że każdy, kto projektuje swój dom, powinien zrobić coś takiego, zanim będzie rozmawiał z architektem.
I co przykładowo znalazło się w twoim opisie?
Pierwszy istotny punkt, który pojawił się w mojej koncepcji po obejrzeniu domu pana Sergiela był taki, żeby do kopuły dochodził oddzielny przedsionek. Chciałam też, żeby schody nie były w samej kopule tylko w tym przedsionku. I to był dla mnie punkt wyjściowy, bo kopuły, które do tej pory widziałam, były zaprojektowane tak, że schody znajdowały się w kopule głównej, a na górze była tylko antresola. Mnie zależało na tym, by na piętrze zostawić pełne koło, jedno pomieszczenie otwarte i żeby te schody nie zabierały powierzchni wewnątrz kopuły.To było główne założenie różniące moją wizję od projektów, które do tej pory widziałam. I na tym zakończyła się potencjalna współpraca z panem Sergiem, ponieważ był on bardzo przywiązanych do swoich projektów, w których schody są w kopule głównej i nie chciał realizować indywidualnego pomysłu, żeby dostawić klatkę schodową na zewnątrz. Wówczas to zaczęłam dyskutować z Krzysztofem, który powiedział, że mi to narysuje i spróbujemy zaprojektować tak, jak chcę.
Drugim ważnym elementem była piwnica-spiżarnia, bez której nie wyobrażam sobie domu. Tu uległem sugestii, żeby nie robić jej pod domem, ale obok. W tej chwili nie jestem przekonana, że dobrze postąpiłam, ale o tym opowiem w oddzielnym poście.
Jak wyglądał cały proces projektowania domu?
Najpierw był opis — w punktach wypisałam, co jest dla mnie ważne i na czym mi zależy. Potem rozrysowałam to na planie pomieszczenia zupełnie intuicyjnie — tak, jak mi się wydawało, że będzie dobrze. Skonsultowałam się również z moim kolegą-sąsiadem Marcinem, który posługuje się kompasem KI i na tej podstawie sprawdziliśmy gdzie ma być wejście, jakie pomieszczenie ma się znaleźć w której części domu.Architekt poprosił mnie, żebym narysowała, jak sobie wyobrażam mój dom. To było dla mnie trudne, bo nie umiem specjalnie rysować ani używać programów graficznych, więc powiedział, żebym narysowała swój pomysł na kartce tak, jak mi się uda, zrobić zdjęcie i mu wysłać — to była pierwsza wizja tego, jak ma wyglądać mój dom.
Podsumowując: najpierw był opis, potem wybór architekta na podstawie założeń dotyczących domu, które sobie wypisałam, a potem rozrysowywanie i dalsze szczegóły.
Jesteś zadowolona z architekta, którego wybrałaś?
Tak. Krzysiek miał do mnie (i do mojego taty, który się do wszystkiego wtrącał) ogromną cierpliwość, bo często pojawiały się kwestie poprawiania czegoś, albo wytłumaczenia dlaczego musi być tak, a nie inaczej.Jak wyglądał i ile czasu zabrał proces projektowania?
Proces projektowania był podzielony na etapy. Pierwszy etap to było zrobienie tzw. koncepcji architektonicznej na podstawie moich opisów i wyobrażeń, czyli ustalenie gdzie jakie pomieszczenia, jaka powierzchnia, gdzie schody, okna, piec, drzwi, jakie szerokie, czy ma być piwnica, itd. Czyli dogadanie wszystkich elementy podstawowe bez projektowania konstrukcyjnego.Na tym etapie, poza wyglądem, istotny był wybór materiałów i to zajęło też dość dużo czasu i dyskusji. Materiały odgrywały ważną rolę. W efekcie dyskutowaliśmy na temat właściwie wszystkiego — z czego kopuła ma być, jak to ma być wykonane i już na etapie koncepcji trzeba było podpisać zgodę i zobowiązanie, że zamykamy koncepcję i na podstawie tego projektujemy dom. Ten proces zajął nam trzy miesiące.
Wyznaczyliśmy sobie takie ramy czasowe: zaczęliśmy współpracować po wakacjach i ustaliliśmy, że do końca roku (do Świąt Bożego Narodzenia) musi być zamknięta koncepcja. Potem drugi etap: potrzebne były kolejne trzy miesiące na stworzenie pełnego projektu wymaganego, aby ubiegać się o pozwolenia na budowę.
Na koniec nastąpił czas składania całej dokumentacji w urzędzie i starania się o uzyskanie pozwolenia na budowę. W sumie całość zajęła około dziewięciu miesięcy. W końcu maja miałam pozwolenie na budowę.
Z perspektywy czasu uważasz, że coś mogłaś lub on mógł zrobić lepiej / inaczej?
Nie. Jeśli chodzi o projekt, to mi się on podoba.Chociaż zaskoczeniem było to, że w procesie budowy i dyskusjach z kierownikiem oraz wykonawcami okazało się, że projekt jest zrobiony “na wyrost” , żeby było zgodnie z wszelkimi polskimi normami budowlanymi, a te polskie normy budowlane są bardzo zawyżone w porównaniu z tym, co by wystarczyło, żeby powstał dobry i trwały dom. Więc tutaj też było trochę dyskusji, np. czy jakiś materiał można zastąpić tańszym, albo czy mury mogą być cieńsze, czy deski muszą być takie, a nie inne, ponieważ ścisłe trzymanie się norm wiązało się z większymi kosztami i nakładem pracy. Jednak w związku z tym, że ten dom jest jedyny w swoim rodzaju, nikt nie był w stanie podjąć decyzji o wykorzystaniu innego materiału lub mniejszej ilości czegoś tam, żeby w razie, gdyby coś poszło nie tak, nie ponieść za to odpowiedzialności.
Czyli musiałaś budować „w pełnej wersji”.
Tak, a ponieważ ja sama nie mam żadnych budowlanych doświadczeń, to też nie mogłam podjąć takiej decyzji. Gdybym była budowlańcem, to mogłabym powiedzieć: dobra, jestem przekonana, że to wystarczy, róbcie tak, na moją odpowiedzialność. Ja niestety tylko mogłam słuchać, co mówią strony.
Pewnie to było trudne, wielu fachowców, wiele opinii i doświadczeń, a Ty pośrodku tego wszystkiego.
Tak. Na przykład moje ściany z betonu konopnego mają 50 cm grubości. Konsultowałam się z wieloma ludźmi i nawet jednym z dość znanych ekspertów, który buduje domy z betonu konopnego w Wielkiej Brytanii — Profesorem Tomem Woolley. Powiedział mi, że ściany o grubości 50 cm to zdecydowanie z grubo, bo to zbyt długo schnie, że 35-40 cm w zupełności by wystarczyło (jeśli chodzi o izolację itp.), ale według polskich norm domu pasywnego wyszło, że ma być albo 50 cm, albo mniej plus dodatkowe docieplenie styropianem. Oczywiście na to poszło więcej materiału i pracy, a poza tym faktycznie te ściany dużo dłużej schły, zresztą nadal schną, bo tak naprawdę do tej pory nie są doschnięte.
A skąd to wiadomo, że już są suche?
Po pierwsze przed robieniem tynków glinianych trzeba było sprawdzić, jaka jest wilgotność ściany, więc w newralgicznych miejscach zostały nawiercone i mierzyliśmy wilgotnościomierzem. Poza tym to widać na tynkach glinianych, bo w miejscach niedoschniętych mają one ciemniejszy kolor niż w tych suchych.Ściany wyschną same, nie trzeba im „pomagać”?
Taką mam nadzieję. :) Czekam, palę w piecu, a latem wietrzę, żeby ściany odpowiednio schły. Plus jest taki, że beton konopny to paździerz konopny zmieszany z wapnem. Wapno jest aseptyczne i nie pozwala na rozwijanie się grzybów i pleśni, poza tym wapno również lepiej wiąże, jak ma wilgoć. Dlatego nie jest to specjalnych zagrożeniem, że ściany nie są jeszcze doschnięte, natomiast zdecydowanie powinny w końcu doschnąć, a czasami mam co do tego w pewnych punktach wątpliwości.Rozumiem. A czy architekt doradził Ci coś takiego, o czym nie pomyślałaś wcześniej?
Myślę, że było dużo takich szczegółów, np. umiejscowienie pieca, szczegóły, na których w ogóle się nie znam (gdzie ma być wentylacja, komin itd). Ja miałam wizję globalną, a on zajmował się szczegółami.Czyli nie było tak, że zupełnie zmieniłaś jakąś część swojego planu pod wpływem sugestii architekta?
Miałam jedną taką rzecz. Na górze, w centralnym punkcie głównej kopuły mam świetlik i chciałam, żeby światło schodziło na dół. Ponieważ nie mam antresoli, tylko całkiem zabudowaną górę, to chciałam, aby w podłodze był wycięty okrąg, między górą a dołem, i miałam pomysł, żeby tego nie zamykać, żeby ogrodzić to tylko jakąś barierką i żeby to była otwarta przestrzeń. Architekt powiedział mi, że to nie jest dobry pomysł, bo wtedy naturalnie ciepłe powietrze z dołu będzie uciekało na górę i, pomimo że mam piec na dole, może zdarzyć się tak, że dół będzie zimny, a góra przegrzana, no i wszystkie zapachy będą szły na górę. A po drugie wszystko bedzie slychac. Przekonał mnie, żeby zrobić ten okrąg przeszklony.Czy projekt takiej kopuły jest droższy od zwykłego projektu?
Nie. Jak pytałam o cenę projektu, to cena mi została podana przez kilka osób „z metra” lub ryczałtowo, za dom o powierzchni do x metrów, więc bez względu na to, jaki to by był dom, to cena jest określona za metry kwadratowe powierzchni.To bardzo dobra wiadomość, bo jednak domy kopułowe są znacznie rzadziej spotykane.
Tak, dokładnie.A gdy dostałaś już gotowy projekt, to co? Od razu poszłaś do urzędu starać się o pozwolenie na budowę?
Tak, to nawet nie tyle, że ja sama poszłam — architekt przyjechał i razem poszliśmy do urzędu, by upewnić się, czy niczego nie brakuje, bo oprócz całego projektu muszą być jeszcze odpowiednie podpisy, zgody, pozwolenia itp. Krzysiek był na tyle miły, że pojechaliśmy tam osobiscie, żebym upewnić się, że nie brakuje jakiejś parafki czy podpisu.
A jak to było umiejscowione w czasie? Już miałaś działkę kupioną, już ją porządkowaliście?
Tak, działka już była gotowa. Tak naprawdę najpierw „odkrzaczyłam” działkę i zaczęłam już planować ogródek, a równolegle zaczęłam myśleć o domu i szukać architekta, więc działka już była gotowa.Niektórzy nawet zaczynają pierwsze prace budowlane przed uzyskaniem pozwolenia. Ja wcześniej przygotowałam plac budowy. Miałam taką możliwość, bo pan, który ma w okolicy firmę budowlaną, akurat miał na wiosnę czas, więc wyrównał ziemię i zrobił wykopy pod fundamenty..
Dodatkowo, zanim dostałam pozwolenie na budowę, postawiłam budynek gospodarczy, żeby coś stało na tej działce, żeby można było tam gromadzić materiały. Więc zanim dostałam pozwolenie, to miałam na działce drewniany garaż.
I na to pewnie nie trzeba pozwolenia?
To jest na zgłoszenie. Po prostu zgłaszasz w gminie, że chcesz postawić budynek do 35m2 z rysunkiem na mapce, gdzie on ma stać. Gmina w ciągu 30 dni musi zgłosić jeśli ma zastrzeżenia. No i trochę pokrzyżowali mi plany, bo moja działka graniczy z działką leśną. Zasady są takie, że budynek może być minimum 9 m od granicy działki, ale jednocześnie min 14 m od granicy lasu. Musiałam więc zachować większą odległość od granicy, niż początkowo planowałam, więc garaż stanął przed, a nie z boku domu.Ile czasu czekałaś na pozwolenie na budowę domu?
Starostwo ma do 65 dni na wydanie pozwolenia, jeśli nie mają większych zastrzeżeń i czekałam standardowo, 2 miesiące. Nie spieszyło im się. Oczywiście do czegoś się musieli przyczepić, ale przyczepili się do tego, że na jakimś papierze brakowało parafek czy podpisu i tyle, natomiast nie było to nic merytorycznego, więc po prostu musiałam wymienić parę stron.W każdym razie projekt mój i sąsiadów były ewenementem. Moi sąsiedzi również mają projekty domów kopułowych — na tej samej polanie mają stanąć trzy kopuły i postaraliśmy się, by złożyć projekty w urzędzie mniej więcej w tym samym czasie. Urzędnicy, którzy analizowali te projekty, porównywali je i konsultowali się między sobą, i projekty zostały zaakceptowane bez większych przeszkód.
Witam, jak można się skontaktować z p. Krzysztofem, architektem? Pozdrawiam 😊
OdpowiedzUsuń